Znam przynajmniej jedna osobę, która zaraz oburzona powiedziałaby "jak to Z NICZEGO?!".. ale nie o tym...
W moim małym aspirującym Stepford pojawiła się nowa jednostka- dziecko, sztuk 1. Perspektywa osiągnięcia domowej nirwany perfekcji i porządku oddaliła się tym samym o jakieś 20 lat.
czy mam napady szlochu?
czy już śniło mi się, że mi dziecko wypadło z rąk?
czy znalazłam cudowny kosmetyk, który udaje, że się wysypiam?
czy już niecierpliwie przeglądam zdjęcia udanych metamorfoz fanek Chodakowskiej i wizualizuję własny sukces, łudząc się, że wraz z narodzinami dziecka stałam się paragonem konsekwencji?
ALEŻ!
czekam cierpliwie na zalew miłością i budyń zamiast mózgu, który podobno przychodzi z czasem.
Gratulacje ogromne. No i dzisiaj odkryłam, jaki ten świat mały.
OdpowiedzUsuń