Składniki mnie zdziwiły, kiedy usłyszałam co jest potrzebne- papryka i ser biały? BIAŁY??
a okazuje się, że owszem i to połączenie wyszło wyśmienicie!
Papryka (ja użyłam dwóch)- do blendera i na papkę, do tego ser biały- ja użyłam kawałka wielkości kostki 200g- znów blender w ruch. Dodałam trochę śmietany 30% (żeby się nie zważyło z ciepłym makaronem lub mięsem).
oczywiście sól i pieprz wg uznania.
Przepis podawał jeszcze usmażoną na maśle cebulkę, co może jedynie dodać smaku temu dodatkowi, ja chwilowo ograniczam spożycie cebuli, co jednak wcale nie zubożyło smaku sosu- wyszedł pysznie.
Podałam sos z roladą z indyka (prosta sprawa- zrolowałam mięso z papryką surową i plastrami szynki i sera żółtego i upiekłam) i kaszą jaglaną.
wtorek, 27 sierpnia 2013
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
zapiekanka "co by tu zrobić z cukinią"
Postanowiłam posprzątać w lodówce i szafkach i wyszła całkiem miła zapiekanka.
Składniki:
zgrilowane plastry cukinii
makaron (właściwie dowolny, ten który akurat jest do sprzątnięcia :)
pierś kurczaka lub indyka
puszka pomidorów krojonych lub kilka świeżych
kilka gałązek świeżych ziół (bazylia, oregano, tymianek..)
sos beszamelowy
ser
1. mięso pokroić w kostkę i usmażyć, dodać pomidory i zioła- tak powstaje sos mięsny jako jedna z warstw
2. układamy warstwami: cukinia, makaron, beszamel, sos mięsny, cukinia, makaron, beszamel, ser
zapiekamy w 180 stopniach przez około 20-30 minut i voila!
niedziela, 25 sierpnia 2013
śniadanie mistrzów
tym razem to popis mojego Męża, uwieczniam to na blogu nie tylko dlatego, że było smacznie ;)
potrzebujemy:
bagietka
oliwa z oliwek
łosoś wędzony
ogórek surowy
oliwki
suszone pomidory
rukola
ponieważ jest to mimo wszystko kanapka, opis sposobu wykonania jest w zasadzie zbędny- powiem tylko, że przekrojone bagietki polewamy oliwą i zapiekamy kilka minut w piekarniku, żeby były ciepłe i lekko chrupiące- resztę składników układamy kolejno- jak na kanapce :)
smacznego :)
wtorek, 20 sierpnia 2013
Ewa jest ze mnie dumna...
taka scenka rodzajowa:
nabyłam drogą kupna płytę Ewy Chodakowskiej z silnym postanowieniem powrotu z jej pomocą do figury sprzed ciąży. Razem z płytą przyszła naklejka z tekstem "jestem z Ciebie dumna!". Mąż postanowił, że będzie mnie wspierać w moim postanowieniu.
Przykleił naklejkę na wadze łazienkowej.
seriously.
nabyłam drogą kupna płytę Ewy Chodakowskiej z silnym postanowieniem powrotu z jej pomocą do figury sprzed ciąży. Razem z płytą przyszła naklejka z tekstem "jestem z Ciebie dumna!". Mąż postanowił, że będzie mnie wspierać w moim postanowieniu.
Przykleił naklejkę na wadze łazienkowej.
seriously.
poniedziałek, 19 sierpnia 2013
Plum Cake Tatin
Zainspirowana i nakręcona Piknikiem- postanowiłam znaleźć czas i zrealizować wreszcie to, co chodziło za mną od dwóch tygodni, czyli ciasto śliwkowe lekko, powiedzmy, skundlone z tartą tatin :)
Pomysł zaczerpnięty od Bosonogiej Contessy, zachwycający w prostocie i powalający smakiem.
Do rzeczy więc:
potrzeba:
85g masła
10-15 śliwek (lub tyle ile pokryje dno Waszej foremki)
390g cukru
2 duże jajka
75ml kwaśnej śmietany
odrobina startej skórki cytryny (Ina podaje, że odrobina to 1/2 łyżeczki :))
1/2 łyżeczki esencji waniliowej (ja dodałam cukier wanilinowy z braku esencji póki co)
170g mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
cukier puder do posypania na koniec
Wykonanie:
1. śliwki odpestkować i połówki ułożyc w foremce wewnętrzną stroną do dna
2. 220g cukru i 80ml wody połączyć na dużym ogniu i mieszać aż powstanie karmel, którym równomiernie zalewamy śliwki
3. utrzeć masło z resztą cukru (170g), dodać jajka, wymieszać, dodać śmietanę, wymieszać, dodać skórkę i wanilię i wymieszać
4. mąkę, proszek do pieczenia i sól przesiać do miski, wlać miksturę maślano-jajeczno-śmietanową i wymieszać, ale nie ucierać. Wylać masę na śliwki i wstawić do piekarnika.
Pieczemy w 180st około 35 minut. Studzimy przez 15 minut. Odwracamy naczynie wykładając ciasto do góry nogami na talerz (element tatin :) ) i gotowe.
najlepiej smakuje na ciepło posypane cukrem pudrem.
Smacznego :)
niedziela, 18 sierpnia 2013
Piknik Smakoszy w Lublinie
Bardzo ciekawa inicjatywa odbyła się wczoraj w Lublinie i tym razem zdecydowałam się uczestniczyć- tym razem jako gość- w przyszłości być może po drugiej stronie stolika, kto wie? Lubelskie blogerki kulinarne zaprosiły mieszkańców na piknik, gdzie serwowały swoje popisowe dania, a było się czym chwalić. Ja zakochałam się w drożdżówkach Karoliny z bloga sto kolorów kuchni, które na pewno spróbuję popełnić :) i kilka pyszności od Agnieszki z bloga studniamiodu.blogspot.com, no i oczywiście tarty i muffinki i inne pyszności dziewczyn, które chętnie linkuję niżej.
to było bardzo miłe popołudnie, inspirujące i wzbogacające- nowe przepisy, nowe twarze i znajomości, odkrycia, że świat jest mały i przyjemne wspomnienia (os, które zwabiły te pyszności, pozwolę sobie nie pamiętać :) )
http://ekscentrycznyparowar.blogspot.com/
http://stokolorowkuchni.blox.pl/html
http://feed-me-better.blogspot.com/
http://www.art.sarzynski.com.pl/
http://aromatczasu.blogspot.com/
http://sierotkamarysiawkuchni.blogspot.com/
http://smerfetka79.blogspot.com
http://studniamiodu.blogspot.com
http://www.messybeauty.pl
to było bardzo miłe popołudnie, inspirujące i wzbogacające- nowe przepisy, nowe twarze i znajomości, odkrycia, że świat jest mały i przyjemne wspomnienia (os, które zwabiły te pyszności, pozwolę sobie nie pamiętać :) )
http://ekscentrycznyparowar.blogspot.com/
http://stokolorowkuchni.blox.pl/html
http://feed-me-better.blogspot.com/
http://www.art.sarzynski.com.pl/
http://aromatczasu.blogspot.com/
http://sierotkamarysiawkuchni.blogspot.com/
http://smerfetka79.blogspot.com
http://studniamiodu.blogspot.com
http://www.messybeauty.pl
czwartek, 15 sierpnia 2013
gol (tudzież goal)- czyli Do-It-Now.
Niechętnie przyznaję się do wad i błędów (ktoś ma inaczej? ), jak również niechętnie stwierdzam, że mimo aspiracji do perfekcji, ciągle jest nad czym pracować (oj jest). Tym razem na tapetę idzie organizacja siebie w przestrzeni z dzieckiem w tle.
Odkąd rozpoczęłam niezależną egzystencję "na swoim" stałam się bardzo zorganizowana i uporządkowana do tego stopnia, że nawet kubki na relingach wisiały w równych odstępach (a może to już pedanteria albo zboczenie?). Zmieniłam zdanie o sobie kiedy poznałam mojego (teraz już) męża. Przy nim jestem chaosem, co zresztą wytyka mi na każdym kroku, kiedy się da.
W każdym razie, w ramach swojej syzyfowej pracy naprawiania tego, co nigdy nie było zepsute ;) podsunął mi artykuł w piśmie dla mam- "Nie strzelaj sobie gola. Nachlapiesz- zetrzyj. Rozsypiesz- zamieć. Wzięłaś- odłóż.(...) Oszczędza mnóstwo czasu." (wiem, bezczelny, nie? ;) )
I cóż, niechętnie, jak już wspomniałam, przyznałam, że CZASEM, ale to naprawdę RZADKO zdarza się tak, że nie od razu wszystko robię. (Przypomniała mi się strategia Do-It-Now. )
Zaczęłam stosować. w końcu zawsze jest pora na rozwój ;) i rzeczywiście oszczędza czas, a z dzieckiem w tle- chyba nie musze mówić, że to cenne.
moja żelazna (wink wink) konsekwencja i słaba silna wola to osobna historia, której nie opowiem, dla dobra tej notki, gdyż łudzę się, że z ćwiczeniem Chodakowskiej pójdzie mi tak samo jak z Do-It-Now, które jak na razie idzie nieźle ;)
PS. czy to możliwe, żeby mieć TAKIE mięśnie? i na pewno nie jest ona wynikiem jakiegoś eksperymentu medycznego? Seriously?
Subskrybuj:
Posty (Atom)