Postanowiłam zawalczyć z przedwczesnym baby bluesem. Głowa pełna obaw, w brzuchu mały alien urządza sobie trójbój, na zewnątrz szarobura aura też nie zachęca do optymizmu- trzeba sie pocieszyć. W pierwszym wpisie wspomniałam o domowym Baileysie, przepysznym likierze o smaku toffi i kawy.... Ślicznie go opisała, jak zawsze zresztą o swojej kuchni, Asia z Kwestii Smaku http://www.kwestiasmaku.com/desery/domowy_baileys/przepis.html
Asia jest często źródłem mojej inspiracji w kuchni, chociaż akurat przepis na Baileys znalazłam sto lat temu gdzies na forum. Tym razem jednak, z racji wspomnianego juz wcześniej Malucha, postanowiłam zrobić Baileys dla przyszłych mam. Przecież nam też się coś od życia należy :)
Dokumentację foto oraz przepis wstawię jak tylko wykonam mój eksperyment :)
Update
Udało mi się "oszukać" Baileysa :) oto przepis:
puszka mleka skondensowanego słodzonego
mała smietanka 30% (ja użyłam Zott)
cukier waniliowy
łyżeczka kawy instant
2-3 łyżki whiskey (spokojnie- zaraz wytłumaczę dlaczego likier będzie naprawdę bezalkoholowy :) )
Do rondelka wlałam mleko skondensowane i śmietankę. Nastawiłam mały ogień i powoli mieszając dodałam cukier waniliowy. Dodałam też whiskey - i tu klucz- chodzi o to, zeby alkohol nadał smak i zdążył wyparować, pozostawiając miły smak. To jest podobny trick do dodawania wina do potraw- alkohol sie ulatnia a smak zostaje.
Łyżeczkę kawy rozpuściłam w minimalnej ilości gorącej wody i dodalam do mleka. W sumie gotowałam całość około 30 minut. Trzeba pilnować żeby mikstura nie zawrzała, bo zacznie się karmelizować i przypalać.
Oczywiście sposób podania zależy od indywidualnych preferencji- ja podałam w szklance pełnej lodu- pycha!
To mi się podoba! Delikatny smak dobrego alkoholu i ani procenta alkoholu :)
OdpowiedzUsuńNieźle Ci wychodzi oszukiwanie ;)
przynajmniej kulinarnie ;) bo w zyciu jestem w tym tragiczna, moje oczy zdradzają wszystko, wiec szkolę się pokątnie w sztuce retoryki ;)
Usuń