środa, 6 lutego 2013

mój mały Stepford

Marzy mi się... dom, w którym zawsze pachnie szarlotką albo drożdżowym takim jak piekła babcia, czysto, pachnąco i nieskazitelnie, łyżeczki wszystkie główką w jedną stronę, kubki uszkami jednakowo zachecająe do wzięcia, piwnica z kompotami, dżemami, przetworami, oczywiście wszystkie samodzielnie zrobione, w domu zawsze pachnący i parujący smakiem obiad na stole, zawsze o 14... to wszystko oczywiście w perfekcyjnym makijażu, balerinkach, sukienuni i fartuszku, z dzieckiem na ręku, szczęśliwa, uśmiechnięta i z iskrą w oku, jak za pierwszym razem, witająca wracajacego z pracy męża. Aha, jeszcze w międzyczasie zrobione zakupy (oczywiście równo poukładane już w szafkach i lodówce), trochę pracy, bo przecież jeszcze waciki..

czyli perfekcyjne połączenie miliona etatów, perfekcyjny dom, perfekcyjna rodzina i na środku ja. oczywiście perfekcyjna. tak, marzy mi się.

na razie mam czysto w domu i szarlotkę :) i gdyby nie mały alien rosnacy pod sercem, zrobiłabym domowego Baileysa i celebrowala ten mój jeszcze nie tak perfekcyjny mały Stepford..

ktoś chce przepis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz